Celebryckie diety nie zawsze są bezpieczne…
Gwiazdy showbiznesu, a także politycy czy sportowcy, za sprawą mediów wywierają ogromny wpływ na kulturę masową, niejako kreując – lub wzmacniając – różne mody dotyczące stylu życia czy zdrowia. Niestety wielu celebrytów – nieważne czy świadomie czy nie – lansuje często niezdrowe, a nawet niebezpieczne dla zdrowia zachowania. Przykładem są na to promowane przez wielu celebrytów różne groźne dla zdrowia diety.
Jakich diet lepiej unikać, ponieważ mogą zaszkodzić?
O tym, jakie aktualnie modne diety są niebezpieczne, na bieżąco informuje m.in. Brytyjskie Stowarzyszenie Dietetyków (BDA) Instytucja ta rokrocznie publikuje ranking 5 najgorszych diet celebryckich, pod tytułem „TOP 5 Celeb diets to avoid”. W 2019 roku (to najnowszy ranking) tego anty-rankingu znalazły się następujące diety:
1. Dieta zgodna z grupą krwi
Dieta zgodna z grupą krwi była promowana m.in. przez Cheryl Cole, Sir Cliffa Richarda and Hayley Baldwin. Według ekspertów z BDA ta dieta jest całkowicie oparta na pseudonauce. Według jej założeń pokarmy są różnie tolerowane oraz różnie rozkładane w organizmie w zależności od tego, jaką mamy grupę krwi. I tak kolejno osoby z:
- grupą krwi A nie mogą spożywać produktów mlecznych i powinny przejść na dietę wegetariańską,
- grupą krwi B mogą spożywać bardziej zróżnicowane produkty,
- grupą krwi AB – powinny stosować kombinację diet przeznaczonych dla osób z grupą krwi A i B,
- grupą krwi 0 – powinny spożywać dużo białka, ale unikać nabiału, pszenicy, kofeiny i alkoholu.
Ponadto autorzy tej diety zalecają, aby wszyscy przyjmowali różne suplementy diety i preparaty ziołowe oraz podejmowały aktywność fizyczną. Zdaniem specjalistów z BDA nie ma żadnych naukowych dowodów na taką dietę. Ludzie chudną będą na tej diecie, ponieważ ograniczają po prostu to, co jedzą, w tym kalorie. Eksperci podkreślają, że wykluczanie całych grup produktów, np. nabiału, nie jest zdrowe dla organizmu, jeśli nie ma ku temu podstaw (ustalonych przez lekarza lyb dietetyka klinicznego) – bardzo ciężko jest wówczas dobrze zbilansować dietę, bez wprowadzania odpowiednich zamienników. Każda dieta, która promuje przyjmowanie specjalnych suplementów, powinna nas ponadto zaalarmować.
2. Picie własnego moczu
Tą dietę promuje m.in. bokser Juan Manuel Marqez i nauczyciel jogi Kayleigh Oakley. Dieta polega na nawadnianiu organizmu… moczem! Mocz w tej diecie jest traktowany jako napój wzmacniający odporność, oczyszczający, dodający energii oraz bogaty w wiele składników odżywczych. Brzmi magicznie? Okazuje się, że mocz jest produktem odpadowym, który zostaje wydalony przez organizm wraz z toksynami. Ponowne picie tego „napoju” nie jest korzystne, ponieważ jest ryzyko, że narazimy się na np. infekcję albo zatrucie.
3. Picie detoksykujących herbat i kaw
Taką dietę promuje m.in. Kim Kardashian, Cardi B czy Marnie Simpson. Uważają one, że ich efekty odchudzania zaistniały właśnie dzięki piciu tego rodzaju produktów. Jeśli wypijesz, to schudniesz i będziesz wyglądać jak modelka – znasz to? Herbatki i kawy odchudzające to znany od wielu lat chwyt marketingowy. Obecnie są sprzedawane jako pomoc w zrzuceniu wagi lub odtruciu organizmu. Czy działają? Według ekspertów BDA nie ma magicznego napoju, po wypiciu którego osiągniemy wymarzoną wagę.
Ponadto zdaniem dietetyka z BDA – Chloe Hall – najlepszym scenariuszem jest to, że wydamy dużo pieniędzy na produkt, który nie da nam efektów. Dlaczego? Okazuje się, że większość takich „cudownych” herbatek zawiera zioła, które mają mało dowodów na to, że wspomagają odchudzanie, ale wiemy natomiast, że zioła działają silnie w innych obszarach (dawniej przecież stosowano zioła jako leki – zawierają więc często silne substancje wchodzące w różne interakcje np. lekami czy spożywanymi pokarmami). Ponadto niektóre mieszanki ziół zawierają Sennę, która to jest środkiem przeczyszczającym i może spowodować skurcze żołądka i biegunkę, a długotrwała ekspozycja na ten środek prowadzi do poważnych problemów z jelitami. Niektóre z takich produktów zawierają także kofeinę – a ta przyjmowana w nadmiarze może powodować kołatanie serca i drżenie.
4. Odchudzające saszetki – suplementy
Takie produkty promował m.in. książę Harry czy księżniczka Eugenia. W UK bardzo popularny swego czasu stał się suplement „odchudzający” o nazwie „Slim me” – kosztuje on ok. 100 funtów (to kuracja na zaledwie miesiąc). Suplement zawiera specjalny rodzaj błonnika – glukomannan, który jest pozyskiwany z rośliny o nazwie „dziwidło”. Producent tego suplementu zapewnia, że spożywanie go przed posiłkiem zmniejsza głód. Przy okazji polecania regularnego spożywania tego produktu, klientom proponuje się także inne suplementy diety, które rzekomo mają oczyszczać organizm (cokolwiek to oznacza), przyspieszać trawienie i rewitalizować. Sprzedawcy obiecują, że te „biointensywne” preparaty zapewniają pełną dzienną dawkę składników odżywczych. I tutaj zapala się czerwona lampka, ponieważ saszetka napoju ma zalewie 12 kcal, a producent nakazuje picie 3 takich saszetek w ciągu dnia. Jesteśmy więc mniej przekonani w obliczu tego faktu.
Według ekspertów BDA w rzeczywistości tego rodzaju suplement z błonnikiem zawiera go mniej, niż zwykła kromka chleba razowego. Ponadto glukomannan działa przeczyszczająco, więc musimy liczyć się z licznymi biegunkami i wzdęciami. Dietetycy z BDA przestrzegają, aby unikać spożywania takich produktów szczególnie przez osoby z cukrzycą – mogą one im bardzo zaszkodzić.
Jak podkreślają dietetycy z BDA, wszelkie suplementy odchudzające są niepotrzebne do skutecznego zrzucania wagi, a w wielu przypadkach są nawet szkodliwe.
5. Picie wody alkalicznej
Takie zachowania promował m.in. Barak Obama, Donald Trump, Beyonce, Bill Gates, Madonna czy Robert Downej Junior. Woda alkaliczna ma wyższy poziom pH (zwykle na poziomie 8 lub 9 pH) od standardowej wody pitnej (zwykle pH na poziomie 7). Zawiera bowiem związku alkalizujące, takie jak krzemionka, potas, wapń, magnez czy wodorowęglan. Niektórzy uważają zatem, że taka woda pomaga organizmowi w metabolizmie wielu składników odżywczych – lepiej niż zwykła woda z kranu – dzięki czemu następuje poprawa wydolności organizmu oraz zdrowia i ogólnej kondycji. Niektórzy wierzą też, że picie wody alkalicznej powoduje zmniejszenie kwasowości krwi (cokolwiek to oznacza!) - ich zdaniem zbyt duża kwasowość krwi powoduje problemy zdrowotne. W tym temacie polecamy lekturę artykułu „Zakwaszenie organizmu – choroba, która nie istnieje?”.
Według ekspertów BDA picie większej ilości wody jest dobre dla ogólnego stanu zdrowia – organizm potrzebuje odpowiedniego nawodnienia – jednak nie powinniśmy marnować pieniędzy na kupowanie drogiej wody alkalicznej, która jest czymś, co możemy pozyskać z kranu. Zdaniem ekspertów ta dieta opiera się na nierozumieniu fizjologii człowieka i nie jest poparta naukowymi dowodami. Ciało zwykle samodzielnie potrafi regulować poziom pH i nie potrzeby, aby w to ingerować. PH rożni się ponadto w poszczególnych częściach ciała – np. żołądek jest kwaśny, aby wspomagać trawienie, a jelita natomiast neutralizują kwasowość w momencie, gdy trafiają do nich napoje i pokarmy. Zdaniem rzecznika BDA zachęcanie ludzi do picia większej ilości wody jest dobre, jednak pH wody nie ma wpływu na pH krwi. Ciało jest w stanie utrzymywać krew w różnych zakresach (od pH 7,35 do 7,45). Gdyby organizm tego nie robił, mogłyby rozwijać się szybko choroby lub infekcje. większość ludzi ma również zdrową wątrobę oraz nerki, które potrafią same usuwać wszelkie toksyny z organizmu. Co więcej, niektóre wody alkaliczne zostały przetestowane paskami pH i okazało się, że w wielu przypadkach ich pH wynosi 7 – więc może to po prostu chwyt marketingowy?
Celebryckie diety nie działają
Każdego roku coraz więcej diet czy produktów jest promowanych przez celebrytów i media, obiecując łatwą utratę wagi lub zwiększenie poziomu energii. Dowody jednak na ich działanie są bardzo ograniczone, a wymagane do przeprowadzenia takiej diety produkty mają wysoką cenę. Prawda jest taka, że istnieje wiele sposobów na zdrową dietę, a wiele ulepszeń diety nie musi wiązać się z rozbiciem banku. Podsumowując powyższy ranking diet opublikowany przez BDA, nasuwa się jeden wniosek: musimy być czujni, odbierając takie komunikaty z mediów. Nie dajmy się nabrać na marketingowe sztuczki osób czy firm, które oferują łatwe, niemal magiczne rozwiązanie naszych problemów z wagą. Jeśli szukamy wiarygodnych informacji na temat żywienia, powinniśmy przede wszystkim opierać się na wytycznych ekspertów np. z Instytutu Żywienia i Żywności. Nie ma tam co prawda zbyt wielu elektryzujących fajerwerków i cudownych sposobów na schudnięcie, ale znajdziemy solidną, potwierdzoną wieloma badaniami wiedzę naukową.
- Strona internetowa BDA.
- Strona internetowa Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej.
- Strona internetowa Polskiej Agencji Prasowej.